Niby perły, a tak naprawdę to nie wiem co (kamień jakiś, kruchy), ale białe.
Niby takie fafarafa, ale z kwiatuszkiem.
Dodałam też szczyptę moich dziecięcych fascynacji - włóczkę taką, mulinę niby, co można było z niej pleść bransoletki. No i zaplotłam z niej wiązanie na szyi. Czyli po ludowemu jest - tanio, acz szykownie.
Do tańca i do różańca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz